piątek, 27 maja 2016

Z przymrużeniem oka o literackich "pocieszaczach"

Cześć!
Dzisiejszy wpis jest wpisem wyjątkowym i bardzo ważnym w mojej blogerskiej karierze. Dlaczego? Bo to mój pierwszy wpis. To TEN wpis, który będzie często przytaczany, gdy już będę sławna i bogata. Ludzie będą wytykać mi wszelkie obecne w nim błędy i potknięcia gramatycznie. Oczywiście tylko żartuję, po prostu nie miałam pojęcia jak zacząć ;)
Tak więc let's go!
Dzisiejszy wywód chciałabym poświęcić pewnej książce. Książce, która wywarła na mnie ogromne wrażenie, poruszyła pewne struny w moim sercu i umyśle. Nie będę Was oszukiwać i opowiadać jak to po przeczytaniu jej zmieniło się całe moje życie, bo to nieprawda. Niemniej jednak pomogła mi w życiu bardzo. Co to za książka?


Mowa oczywiście o osławionym "pocieszaczu"Reginy Brett. "Bóg nigdy nie mruga" to wspaniały sposób na zamierzenie się z własnymi problemami i trudnymi momentami. Życia nam może ta książka nie zmieni i nasze kłopoty tez się same nie rozwiążą, ale przynajmniej ujrzymy przez chwile świat w delikatnie cieplejszych barwach,
Dla mnie jest to przede wszystkim przeogromna skarbnica cytatów, świetnych metafor dotyczących życia i wiele motywujących historii. Książka idealna na chwilę relaksu, na poprawę nastroju, rzecz pomocna w uporządkowaniu życia. Wiele osób krytykuje tego rodzaju literaturę, "przecież tam są takie oczywiste rzeczy, wiedziałem to już wcześniej, co za bzdura". Może i oczywiste, to fakt, ale czasem dopiero kiedy coś przeczytamy, kiedy nazwiemy rzeczy po imieniu, dopiero wtedy jesteśmy w stanie je sobie uporządkować.
Polecam wszystkim z całego serca to, a także inne dzieła Reginy Brett, naprawdę warto!
Buziaxxy :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz